Na początku chciałem się przywitać z wszystkimi odwiedzającymi. Część z Was mnie pewnie kojarzy z Forum MM czy tez z grupy Mitsumaniaków na Facebooku.
Chcę tutaj opisywać moje "przygody" z moim bardzo wyjątkowym samochodem jakim jest Mitsubishi Galant EA2W (kombi z dwu-litrowym silnikiem) z zasilaniem LPG. Jest wyjątkowy, jak niektórzy wiedzą nie z powodu tego że jest w takim wyjątkowym stanie ale przez to że..trapi go mnóstwo problemów i usterek. Jest wyjątkowy do tego stopnia że wiele osób(nawet z grona MitsuManiaków) "rozkłada ręce" :) ale od początku...
Moja przygoda z firma mitsubishi zaczęła się po obejrzeniu kultowego dzisiaj już filmu Szybcy i Wścielki w którym to główny bohater na początku tego filmu wozi się właśnie Mitsubishi, a precyzując Eclipse 2G. Bylem wtedy w takim wieku ze spodobało mi sie to auto i pragnalem takie mieć. Ale niestety jako uczeń technikum nie mogłem sobie pozwolic na taki samochód gdyz wtedy kosztowały one około 20-25 tyś zł. były co prawda i egzemplarze za 12-13 tysi ale i to było dla mnie nie osiagalne. Zapisałem się wtedy do forum MitsuManiaków i czytałem mnóstwo tematów o tym samochodzie. kiedy już wiedzialem prawie wszystko kupilem wreszcie samochód. Nie była to Eclipsa, ba nawet nie Mitsubishi ale stara Skode Favorit:) Staruszek byl z 91 roku ale nigdy mnie nie zawiódł. co prawda wszystko w nim stukało ale za to wszystko mozna bylo w nim samemu naprawić gdyż konstrukcja pamietała jeszcze czasy Noego i wielkiego potopu (Noe to ten pan ze zwierzętami na łódce;) . po za tym silniczek 1.3 byl na tyle mały ze pod maska było tyle miejsca ze naprawde nie bylo problemu z dostepem do czegokolwiek. Po skodzie przyszedł czas na zmianę. Skończyłem szkołe i poszedłem do pracy. Zarobiłem troszkę i kupiłem sobie duga skodę, tym razem Felicię z 96r. Szału nie było ale w porównaniu z Favoritka to było jak porównanie Fiata 125p z Mercedesem. Technicznie tak samo-ogrom miejsca i technologia z czasów chrztu polski i Mieszka(tego z 10-cio złotówki). Jakieś 3 lata temu przełom-Sprzedałem Felicię i szukalem czegos innego. Nawet nie myślałem o Mitsubishi bo dalej w pamieci miałem te strasznie wysokie ceny sprzed kilku lat. Pewnego dnia oglądałem nawet Daewoo Leganzę-wypasiona co prawda ale technicznie i wizualnie zlom(choc na zdjęciach prezentowała się dobrze). tego samego dnia szukalem nadal i tu-obiawienie. 40km odemnie stoi Carisma z niemiec. Szybkie wejście na google i sprawdzanie czy warto sie takim autkiem zainteresować, opinie kierowców i testy redakcyne. Ok wynika ze warto. Telefon do ojca i jedziemy. Na miejscu stoi, czerwone mitsubishi carisma GDI, co prawda nosi ślady uzytkowania ale za taka cene nie kupię niczego lepszego. Krótka jazda próbna, mała negocjacja i jest. Mam Mitsubishi. Od tej chwili własciwie zaczyna sie moja historia z mitsubishi, już nie jako wzdychający do tej marki pasjonat ale jako właściciel kierownicy, ze znaczkiem 3 diamentów, obudowanej cała resztą, produkowanej w Holandii, Carismy. Samochód nie byl zarejestrowany w polsce a tablice czasowe dawno straciły ważność wiec własciciel komisu zaklada mi jakieś stare niemieckie tablice, na moja odpowiedzialność i już moge wyjeżdżać. Cieszylem sie jak dziecko, prawie plakałem ze szcześcia:) podjazd na stacje benzynowa, tankowanie do pełna i do domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz