poniedziałek, 11 marca 2013

Kilometrów przybywa...

...i to nie tylko w moim mitsu ale również na naszych drogach. Bardzo zadowolony jestem z tego ze powoli przybywa kilometrów autostrad i dróg szybkiego ruchu na moich trasach do pracy czy do rodziców. Nadal brakuje kilka ważnych dla mnie odcinkow, min. na A1 z Łodzi w stronę Katowic oraz S8 od okolic Kępna w stronę Warszawy ale w porównaniu z majem ubiegłego roku jest sporo zrobione. Brawo GDDKiA oby tak dalej. Jakość dróg tez wcale nie jest taka straszna jak sie mówi. Wiadomo ze nadal jest u nas sporo dróg starych i zużytych ale te nowe są na poziomie europejskim. Powiem nawet wiecej-polskie autostrady wyprzedzaja jakością obecnie niemieckie.
Co do kilometrów w Cari to jest ich obecnie ponad 330 000. Narazie auto sprawuje się bez zarzutów. Nie widze zadnego pogorszenia w porówaniu z majem 2012 kiedy to ja kupiłem. Przybyło od tego czasu prawie 30 000km i nic. Wymieniłem do tej pory olej z filtrem i kompletne tylne hamulce bo juz były baaardzo starte. Teraz na wymiane czeka powoli rozrząd, kolejny raz olej i byc może linka hamulca ręcznego. To się okaze na przegladzie który mnie czeka w tym tygodniu. Po za tym wszystko cacy:)
Zastanawiam się tez nad ogarnięciem całego samochodu i doprowadzeniu go do jako-tako dobrego stanu wizualnego. Wymiana obu przednich reflektorow na czarne, wymiana środka na czarny, gdyz mam peknietą konsolę środkową. Siedzenia juz tez nie są pierwszej młodości no ale czego oczekiwac po takim przebiegu. Ogólnie to jestem z auta bardzo zadowolony. Przy normalnej płynnej jezdzie, co nie znaczy powoli;) smiało przejeżdżam 800-850km zanim zapali się rezerwa. moim zdnaiem bardzo dobry wynik zważając na wyelkość samochodu oraz to ze jak juz mówiłem wcale nie poruszam sie wolno. W niemczech autostrady 140-180km/h. W Polsce do 150,rzadko się zdarza zeby szybciej. Spalanie wg kompa od 7.2 do 7.7 ale realnie jest to okolo 0.3do 0.5l na setke więcej. Mimo wszystko jak na 1.8 to niewiele.
Rozważam tez zakup innego auta. Innego choć nie zupelnie:) Mogła by to byc znowu Carisma PL ale juz po 2002 roku czyli wlasnie z czarnymi reflektorami oraz srebrnymi emblematami producenta. Silnik albo ponownie GDI albo DID (wyłącznie 116KM). W grę wchodzi również Lancer VIII generacji w wersji Sport Kombi z dwulitrowym silnikiem. Ten zostałby zagazowany. Albo właśnie opcja z remontem mojej Cari. 4 opcje i sam nie wiem co wybrać

niedziela, 30 grudnia 2012

MitsuBYC CZY NIE mitsuBYC? oto jest pytanie

Zastanawia mnie dlaczego w różnych motoryzacyjnych porównaniach prawie w ogóle nie występują "miśki". Nie są nawet zbyt częstymi gośćmi w programach typu "Zakup kontrolowany". Dlaczego? Nie są samochodami godnymi polecenia czy są klasą samą dla siebie i nie można ich stawiać obok takich samochodów jak Opel, Ford czy Toyota?
Obecna oferta Mitsubishi na samochody nowe jest moim zdaniem dość uboga. Mamy raptem Colta(samochód miejski), ASX("mini" SUV, Crossover), Lancera(kompakt), Outlandera(SUV), Pajero(terenówka) i L200(Pick Up), który bardziej jest liczony jako ciężarówka niż samochód osobowy. Nie wymieniam już odmian bo to wciąż te same modele. Na naszym rynku obecnie nie ma żadnej limuzyny klasy średniej, która mogła by konkurować np z Fordem Mondeo, Oplem Vectrą etc.-szkoda. Nie na żadnego kombiaka dla rodziny. Fakt można powiedzieć że jest ASX i Outlander ale nie każdemu podobają się samochody "terenowo-podobne". Mi osobiście ASX się w ogóle nie podoba natomiast Outlander jest za drogi. Osiągalna dla mnie była by I generacja, która psuje całokształt, jak dla mnie, tandetnym wnętrzem. Colt odpada bo za mały. Lancer z tego samego powodu(głównie z powodu pojemności bagażnika), "Ciężarówka" L200 i terenowe Pajero spali mi ogromne ilości paliwa na trasie wiec tez odpadają.
Cóż, czas popatrzeć w starsze egzemplarze: Moim wymaganiom odpowiadają dwa modele: Lancer Sport Kombi i Galant model EA0 czyli ostatni puszczony na Europę. 
Co jest nie tak w Lancerze? Silnik. 4G63-miałem go w Galancie. Co prawda 2 litry. Co prawda 136 koni. Niby dużo ale jakoś w ciężkim Galancie nie robił wrażenia. Rozmawiałem ze znajomym, który właśnie takiego Lancerka ma. W sedanie a nie w kombi ale juz w sedanie szału nie ma z tym silnikiem. Obecnie SWAPuje jednostkę 6A13 z Gala (pozdro. Misiek;) ). 
Co jest nie tak w Galu? Szczerze to trochę się zraziłem do tego samochodu. Miałem mnóstwo problemów z moim Galem i nie chce zeby to się powtórzyło. Wpakowałem w niego kupę kasy a i tak nie było zrobione wszystko. No i to przestarzałe wnętrze...Wieje od niego latami 90. ubiegłego wieku. Ok, ok, wtedy był projektowany, rozumiem ale są samochody z tamtego okresu które mają nowocześniej wyglądające wnętrza(np. taka Honda Accord, czy chociażby Audi A6 pierwszej generacji).
Tak wiec co kupić po Cari, która nadal służy ale jednak kilometry lecą a nie chce ładować znowu kupy kasy w samochód a później go sprzedać. Obecnie zbliża się do 13 lat i 325 000km. 
Jakie są alternatywy? Wspomniany Opel Vectra, który też ma swoje "dziwne zagrania", Ford Mondeo, który także może sie okazać skarbonką bez dna.
Ciekawa jest dla mnie Toyota Corolla [E12] D4D. Ale czy nie bedzie za mała? Jest przecież sporo mniejsza od Cari. Avensis? II generacja spoko ale ciekawsze wersje i egzemplarze cenowo wykraczają poza mój limit. I generacja ma problem z wnętrzem jak w Galant. Mazda 6 ma jakieś takie plastikowe i "tanie" wnętrze. 
Co się tak tego wnętrza uczepiłem? Bo to z tej perspektywy będę oglądał samochód najczęściej:)
Tak więc nasuwa się pytanie: Co kupić? MitsuBYĆ CZY NIE mitsuBYĆ?

czwartek, 7 czerwca 2012

Pierwsze kilometry nowym GDI

Pokonane zostaly juz pierwsze kilka...tysięcy kilometrów. Samochód kupiłem z przebiegiem 303 700 a obecnie ma juz przejechane ponad 306 000. Dużo? może ale na Cari to nie robi wrażenia. Silnik nadal pracuje równo i cicho choć zdarzy się ze zardżą obroty na kilka sekund. Fajnie i płynnie się wkręca na obroty, skrzynia pracuje precyzyjnie, jedynie przy dynamicznej jeździe, a raczej rozpędzaniu przy zmianie przy 5000-6000obr/min z 3ki na 5ke czasem słychać króciutki skrzyp(z 4ki na 5ke nic nie slychac). Co mi ostatnio jeszcze podpadło to przy prędkości około 135km/h na 5tym biegu czuć jakby...szarpanie. Bardzo delikatne i tylko przy tej jednej prędkości. Wystarczy leciutko dodać lub odjąć gazu i "problem" znika.
To w zasadzie tyle "wad" które udalo mi sie wypatrzec podczas pokonywania kolejnych kilometrów. Oczywiście jest do zrobienia jeszcze kosmetyka no ale z załozenia mialo byc to auto do dojazdu do pracy wiec ważniejszy byl dla mnie stan techniczny.
Co do zalet, to jedna niewatpliwą i najwiekszą jest to że...auto na jednym baku przejedzie 1000km:) średnie spalanie na trasie
(tu mapka mojej trasy)
 Płock(mazowsze, Polska)-Bodenkirchen(bawaria, Niemcy) wyniosło 6.1l/100km wg wskazań komputera. Komp nie mógł się o wiele mylić bo przejechalem 982km i dopiero zapaliła się kontrolka rezerwy a nastepnie jeszcze z 30km miałem do stacji paliw. Jadąc dziś w nocy spowrotem, jechałem bardziej agresywnie i z wiekszymi prędkościami, komp pokazał 6.3l/100km a rezerwa zapaliła sie przy przebiegu 956km.
Jadąc do niemiec starałem się zeby jak najcześciej świeciła sie ikonka "GDI ECO" choc nie jechałem tak zeby za wszelka cenę się świeciła. Przyspieszałem normalnie a podczas jazdy na autostradach pod górę starałem się utrzymywac prędkość(wtedy np ECO się nie świeciło). Prędkości po autostradach w granicach 140-150km/h(chyba ze byly ograniczenia) a pozostałe drogi masz 10km/h powyzej dozwolonej prędkości. Czasem była włączona klima ale nie bylo potrzeby zeby leciala cały czas.
Plany na przyszlość? Wymiana reflektorów na poliftowe(z czarnym wnętrzem) gdyz i tak jeden mam nowszy a drugi starszy i wicac bardzo różnicę a te czarne mi sie bardziej podobają:) Musze tez wymienić jeden halogen gdyz brakuje w nim zewnętrznego szkła i w obudowie halogena zbiera się brud. Może kiedyś pomalowanie auta ale raczej bedzie zmiana na cos innego bo nie zwrócą mi się koszty.
 To narazie tyle:) zobaczymy co bedzie dalej ale jestem dobrej mysli:) we wtorek kolejna podróż:)

niedziela, 20 maja 2012

Powrót do korzeni-serce czy rozum?

Serce:) jednak ono przesadziło o tym zeby nadal zostać przy Mitsu. Tak tak, po galancie znowu Mitsubishi i znowu...Carisma a na dodatek znowu GDI. Z ta różnicą ze teraz mam Carismę po lifcie. Rok 2000 przebieg...spory:) ale za to samochód technicznie naprawdę świetnie utrzymany. Silnik chodzi cichutko, nie klekocze, obroty nie falują. Zawieszenie takze nie wydaje zadnych dźwięków. Pokusił bym sie nawet do porównania stanu mechanicznego to kilkuletniego Chevroleta mojego ojca który ma przejechany z 6 razy mniej km a na dodatek jest z chyba 5 lat młodszy. Nie przeszkadza nawet spalanie choć pierwsza wizita na stacji benzynowej szarpnęła po kieszeni:) Raz do pełna i ponad 350zł w baku. Koleś na stacji nawet nie zapytał czy chcę fakture tylko do razu o NIP poprosił. Naprawdę w dzisiejszych czasach nikt do pełna nie leje?
Zmylić go mogła co prawda kratka, bo samochód jest poflotowy(stąd spory przebieh) ale baaardzo zadbany. Do końca 2010 roku serwisowany w ASO Mitsubishi w Plocku. Po za przebiegiem ma wgniotkę na dachu(wygląda jak by ktoś po min przeszedł albo coś spadło na dach.) Stąd pewnie tez wymieniona przednia szybka. Przednie nadkola w oryginalnym kolorze(śrubki są nie ruszone) maska posiada kilka odpruskow z kamieni, tak samo jak przedni zderzak. Wewnatrz ktos kiedyś musial zamontować uchwyt na telefon a później za mocno szarpnąć i jest nieco peknięta konsola środkowa. na szczeście da się ja wymienic bez konieczności wymiany całej deski:) Radio oryginalne-kaseciak. Cóż...przynajmniej mozna się "bawic" komputerem który jest połoczony z radiem i wielkim wyświetlaczem(Galanty tego nie mają;) ).
Najciekawszą rzeczą jest spalanie. Na trasie przy prędkości okolo 80km/h spalanie wynioslo...4,6l/100km:) czyli cena za 100km to raptem 27zł. Po miescie spalanie wynosi 9,5l/100km czyli 55zl na 100km. Galant palił wiecej. mimo ze na LPG to pożerał ogromne ilości paliwa wiec mimo wszystko Carisma jest oszczędniejsza od mojego Galanta. Pierwsze 150km pokonane bez zadnego problemu. Jutro trasa 1000km do naszych zachodnich sąsiadów. Zobaczymy jak się bedzie sprawował:)
A i jeszcze krótko na temat wyposażenia. Jest to wersja Comfort. Na wyposażeniu klima ręczna, el szyby przód, el. i podgrzewane lusterka, ABS, halogeny przednie:)
Co mi się nie podoba to kolorystyka: ciemnozielone nadwozie z granatowym wnętrzem...japońce musieli miec naprawde dobre narkotyki ze takie cos wymyslili no ale za taką cenę nie bede narzekać. Zwłaszcza zważając ze samochód został kupiony głownie po to zeby jeździć do pracy.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Brak slów...

Jak to mozliwe zeby było tak trudno prace dostać? Znam b.dobrze dwa jezyki obce(niemiecki i angielski) oraz podstawy trzeciego(holenderski). Pracowalem zarówno jako pracownik umysłowy co fizyczny. Mam doświadczenie w pracach biurowych(min jako zastępca kierownika, a raczej jego prawa ręka), do tego znam rysunek techniczny, mam doświadczenie w pracy na magazynie, nie nadużywam alkoholu, jestem punktualny...Do tego potrafię spawać zarowno elektordą jak i MAGiem i TIGiem(jednym lepiej innym gorzej ale umiem;]) do tego cięcie palkinikem acetylenowo-tlenowym. Potrafię podzielic prace miedzy ludzi których dostaję-niekt nie zapie...nicza a kierownictwo jest zadowolone z postępów. Szybko odnajduje się w nowej sytuacji, mam prawo jazdy. Znam sie nieco na budowie dróg, wiaduktów i tego typu rzeczy. Nie mam lęku wysokosci. Pracowałem zarówno jako dekarz, ślusarz, spawacz, kontroler jakości, tłumacz, ogrodnik, kierowca, budowlaniec jak i...wiele innych rzeczy. Ba! nawet okna i drzwi wstawialem...
i co? No nie ma pracy... Dziękuje Ci Polsko za stwarzanie mozliwości.

PS wiekszość doświadczenia uzyskalem pracując za granicą bo w mojej Ojczyźnie nie ma na to możliwości wiec jeszcze raz powiem- DZIĘKUJE CI POLSKO!

piątek, 20 kwietnia 2012

WANTED - poszukiwany/ poszukiwana

Cóż niestety doszlo do tego ze trzeba było sprzedać Galanta. Nie tyle ze chciałem ale musiałem bo sytuacja finansowa rodziny stawała się coraz bardziej niepokojąca a pracy nie było widac.
Jedynym plusem sutyacji jest to ze wyszedłem chwilowo na prostą i troszkę mi jeszcze zostało w zapasie.

Ale cala sytuacja ma tez inna pozytywna, ekscytującą stronę. Mianowicie czas rozglądać się za następca za EA0. Mam kilka faworytów w ramach cenowych na jakie mnie bedzie stac. Szukam czegos w granicach 7 000zł. Musi to bys samochód takiej wielkosci zeby pomieścił moja rodzinkę. Wiec w grę wchodzą kombiaki ewentualnie liftbacki. Hatchbacki odpadaja z powodu baardzo ograniczonego bagaznika, do którego muszą zapakować wózeczek dla małego i do tego jakieś torby w razie wyjazdu do mojej rodziny na sląsk. Sedany czy jak kto woli limyzyny odpadają ze względu na niepraktyczność przy zaladunku. Zdaje sobie oczywiście sprawę z tego ze za taka kwote nic "porzadnego" nie kupię no ale jakoś trzeba połaczyć koniecznośc posiadania samochodu i pomieszczenia wszystkiego i wszystkich.
Oczywiście Galant tez jest jednym z potencjalnych kandydatów. Jego wadą jest to że Galanta juz miałem, co prawda dwu-litrowego a nie V-kę, ale jestem ciekaw tez innych samochodów. Kolejna wada-cena. Za taką kwote bedzie naprawdę trudno kupic gala w stanie do jazdy przez pół polski wiec nie wiem czy ma sens pakowac się znowu do tej samej rzeki.
Innym kandydatem jest Opel Vectra B po lifcie. W cenie jaka mogę wydac na auto jest dośc wielki wybór. Kolejna zaleta to ze czesci sa tanie, jeździ ich trochę po ulicach a konsrukcja silnika nie jest jakos strasznie nowoczesna. Wadami sa typowe dla opla bolączki-zawieszenie i rdza. Mimo to uważam ze to ciekawa propozycja.
Następne auto jakie mnie interesuje to peugeot 406 po lifcie. Samochód przedni pas ma w stylu galanta to jest niewątpliwie jego wielka zaleta, przynajmniej jak dla mnie. Wnętrze ma duzo nowszy dizajn w porównaniu z Galem(przynajmniej takie jest moje subiektywne odczucie). Samochód ogólnie chwalony, nie występuja w nim jakies powazniejsze usterki. Oczywiście jak kazdy samochód ma swoje wady. Głowna to chyba taka ze jest to samochod na "F" (Fiat, Ford i Francuskie;) ). Ja jednak z dystansem podchodze do tego typu stereotypów. Mówi się że japońskie samochody sa bezawaryjne a jak sie sam przekonalem na podstawie mojego Gala wcale tak nie jest. Oczywiście wiele do rzeczy ma sposób uzytkowania no ale tak mozna kazdy samochod zajeździć. Może miałem pecha? Nie wiem. Faktem jest ze japońce tez się psuja wiec dlaczego do cholery francuzy, fiaty i fordy by nie mogly? Wracając do Peugeota. Za taka cene można juz cos znaleść. I opinie zarówno uzytkowników jak i wyniki testów redakcyjnych są raczej pozytywne. Co prawda stan nie powala na kolana ale tak jak juz pisałem zdaję sobie z tego sprawę.
Bedąc juz przy "F-amochodach" rozważam też zakup Fiata Marea Weekend. Tak wiem i jestem pełni świadom ze to fiat:) ale podobnie jak 406tka samochód dość dobrze znosi uplyw czasu i nadal może się podobac. Kilku moich znajomych ma ten model(mówię tutaj o wszystich pochodnych marei czyli równiez o bravo i brava) i jakoś nikt nie narzeka. Jeden znajomy nawet bravem JTD śmiga do austrii co tydzień wiec robi około 1500km tygodniowo. Jak za taka cene mozna zlapac cos nawet fajnie wyposazonego. Samochód jest wygodny i także dość rzadki na polskich drogach.
Ostatnim samochodem na F jest Ford Focus MK1. Wprawdzie w takiej cenie jest mały wybor ale ze to samochód ciekawy jak dla mnie. Swego czasu zbierał wiele pochwał, zdobył nawet tytuł samochodu roku. Występujace usterki mozna w miare tanio naprawić a  dostęp czesci zamiennych jest praktycznie nieograniczony. Ciekawa propozycja wg mnie.
Na koniec powrócę do samochodów japońskich. Pewien ktos polecił mi Nissana Primere modele P10/P11. Samochód trafiający w pełni w mój motoryzacyjny gust jeśli chodzi o dizajn zewnętrzny. Nie wiem dlaczego ale podobaja mi sie japońce z lat 90tych:) gorzej z wnętrzem. Tu wolal bym zeby wyglądało nieco bardziej nowoczesnie(do samo dotyczy galanta po lifcie) no ale cóż. Trzeba sie liczyć z tym ze, tak jak pisalem, to lata 90 a wtedy taka byla moda:) Zaleta nissana jest też łańcuszek w silniku wiec jednostka nie do zdarcia. No i ceny. W miare przystępne. Wada natomiast jest tył wersji kombi-okropny dlatego jesli promera to tylko liftback!
A i jeszcze jedno mi sie przypomnialo-Volvo V40. Cenowo mieszczące się jak najbardziej w budżecie. Wyposazenie przyzwoite i skandynawskie wnętrze które tez nie wpada w mój gust idealnie ale jako ze jestem człowiekiem oryginalnym i indywidualistą, prezentuje się co najmniej ciekawie i nietuzinkowo.

Co sadzicie o moich propozycjach? Moze ktoś ma jeszcze jakies ciekawe propozycje? Moje wymagania to glównie miejsce na 2 dorosłych +mały dzieciak z wózeczkiem i innymi akcesoriami, cena do około 7000PLN, klima(niekoniecznie automatyczna ale zeby mozna bylo schłopdzić samochód w czasie dłuższych podróży z dzieciakiem) no i zeby nie było królem awaryjności:). Mniej wazne kryteria to rocznik najlepiej 97<, może być LPG ale nie jest to strasznie konieczne bo i tak glównie po miescie jeżdże. To chyba tyle. Jak mi sie coś przypomni to napisze/dopiszę.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rodzinna podróż przez pół Polski

Tak wiec po długiej nieobecności, spowodowanej poszukiwaniem pracy i totalnym brakiem głowy do pisania powracam. Choć pracy, oficjalnie, nadal nie ma ale powoli się zaczyna coś dziać i jest plan rezerwowy, który koi moje nadszarpane nerwy. Sytuacja powoli była na tyle krytyczna że nosiłem się z myślą sprzedania Gala. Tak tez by sie pewnie stało gdybym dostał propozycję zgodną z moimi oczekiwaniami. Ale zamiana na Merca E200 z LPG w stanie bardzo budzącym niechęć do sprzedającego czy na Forda Probe z 94 roku, który ma się nijak do mojej sytuacji rodzinnej(czyt. miejsce dla małego, głównie chodzi o bagażnik), skutecznie odpędziła mnie od tych nieczystych myśli. Licytacja doszła do ceny około 3000zł wiec to też za mało. Po aukcji zgłosił się koleś, który powiedział że ma do wydania 6-6,5 kPLNów i chce za to kupić gala w stanie, do którego by nie musiał nic włożyć. Wyjaśniłem mu ze za taką cenę nie znajdzie samochodu spełniającego jego oczekiwania, bo nawet za niemca musiałby dołożyć cale tzw. koszty rejestracji. Transakcja nie doszła do skutku. Ale poleciłem się jak by jednak się zdecydował, niekoniecznie jako na sprzedającego ale również jako doradcy w kwestii galanta. Tak więc samochód zostaje. Po świętach dostał porządną porcję polerowania i woskowania. Efekt jest na tyle zadowalający ze nawet po kilku deszczowych nocach cały bród sobie spływa z lakieru:) zostają tylko ślady na dachu ale taki to już urok prostego dachu...
To tyle wstępu. Przechodzimy do właściwego tematu-podróży Mazowsze(Płock)-Śląsk(Racibórz). Moja mama zaprosiła nas na święta wiec z powodu braku zajęcia (brak pracy) pojechaliśmy już tydzień przed świętami. Już zanim wyjechaliśmy z Płocka, kolejny raz bardzo pokochałem EA2W. Tak mówię o bagażniku. Ja i moja Ewelina zapakowaliśmy się do jednej torby średniej wielkości. Najmniejszy pasażer, czyli 5-cio miesięczny Dominik potrzebował nieco więcej miejsca. Wózeczek(uniwersalny dół+gondola) dość pokaźnych rozmiarów, który dostaliśmy za free od ludzi z Holandii (Holendrów, nie Polaków), wiec nie ma co wybrzydzać, do tego łóżeczko(turystyczne, z powodu tego, że wiedzieliśmy z Eve, że będziemy podróżować), materac i  wielka torba typu "Auchan" z zabawkami, matami i innymi rzeczami rozrywkowymi dla małego. Do tego jedna torba z ubrankami, półtorej paczki pieluszek i jedna torba z kosmetykami lekami, butelkami i jedzeniem-to tez wszystko dla Dominika. Dodatkowo dodam ze mam LPG więc jeszcze opona(która stoi na pionowo za lewym nadkolem). Bagażnik wyładowany po dach ale nic nie trzeba było wkładać do samochodu (przedział pasażerki).
Poniedziałek, 2 kwietnia, mały robi pobudkę o 6 rano, jak uroczo:) No nic, spakowane dzień wcześniej torby zanosimy do samochodu. Cześć już poprzedniego wieczora zapakowałem, żeby nie robić rano 15 kursów 2-gie piętro-samochód. Jemy śniadanie, zwijamy łóżeczko, kawka, myjemy naczynia i klucz w drzwiach się obraca. Małego pakuję na tylne siedzenie, po stronie pasażera, gdyż tak wygodniej dla Eweliny. Ona sama siada za mną. Zrobiliśmy może 7-8km miastem i Dominik zasypia. Obudził się dopiero za Łodzią czyli jakieś 120km dalej. Robimy więc przerwę na toaletę i papieroska. Trochę nogi rozprostować i jedziemy dalej. Następny przystanek kilkadziesiąt km dalej za odcinkiem A1 na Statoil'u. Dolewanie gazu, toaleta, przewijanie małego i dalej w drogę. Kolejna pobudka przed Częstochową, kolejne 160km zleciały. Mały cały czas śpi albo patrzy przez okno. Dojeżdżamy do Raciborza, Dominik znowu domaga się jedzenia. Ostatnia przerwa jakieś 25km od rodzinnego domu. Cała podroż, około 410km, trwała coś ponad 6h. Długo gdyż zwykle udaje mi się zmieścić w 5h no ale tym razem jechałem powoli, tzn do 110km/h no i były przerwy spowodowane siłą wyższą.
Dobre jest to, że synek śpi w samochodzie i nie marudzi bez powodu.
Powrót był już o wiele gorszy. Nie dość, że kilka dni przed powrotem do Płocka zaczął się budzić o 3 w nocy z ochotą do zabawy to w czasie podróży powrotnej też nie był zbyt chętny na sen. Z całej drogi do domu przespał może ze 120km. Wróciliśmy do domu 10 kwietnia.
Co mnie bardzo zaskoczyło? Spalanie:) udało mi się zejść poniżej 10l LPG/100km. I wcale nie wlokłem sie za jakimś tirem. Co prawda większość trasy była pokonywana za miastem ale myślę że jakieś 20% to teren zabudowany. Do tego dochodzi fakt, ze na DK1 występują światła, na których trzeba się zatrzymywać(a później znowu rozpędzać) i wioski, w których obowiązują ograniczenia prędkości(sporo radarów oraz częste wizyty suszarkowych misiaków ), po których też się trzeba rozpędzać. No i jeszcze najgorsza przeszkoda na całej trasie czyli Łódź, która bardzo często jest zakorkowana, może nie tak jak stolica ale jednak często się stoi. Do tego dochodzi fakt ze klima była włączona gdyż słoneczko skutecznie nagrzewało wnętrze. 2 i 1/2 osoby + cały bagażnik ekwipunku też raczej nie można uznać za argument sprzyjający spalaniu. Dodatkowo dowiedziałem się, że moja sonda lambda działa baaaaaardzo powoli. Cóż, przynajmniej wiem co jest powodem nadmiernego apetytu na paliwo.